Już prawie miesiąc trwa bestialska wojna w Ukrainie. Giną żołnierze (obu stron konfliktu), prowadzone są niczym nieusprawiedliwione działania wyniszczające NARÓD UKRAIŃSKI.

Odczuwamy coraz mocniej okrucieństwa wojny.

Społeczeństwo jednoczy się w okazywaniu pomocy – po raz kolejny pokazujemy, że w obliczu tragedii jesteśmy w stanie zjednoczyć się, okazać lepszą część naszego jestestwa (pytanie- na jak długo i ile jeszcze takich sytuacji jesteśmy w stanie przeżyć).

I w tym ciągu dobrych uczynków przejawów humanitaryzmu i humanizmu pojawia się informacja: wracają lekcje „przysposobienia obronnego”. Dzieci i młodzież mają się uczyć strzelać, obsługiwać karabiny itp. Musimy być bowiem gotowi na najgorsze – nasza Ojczyzna może potrzebować dobrych żołnierzy, strzelców, obrońców. Oczywiście – nikt w to nie wątpi – zagrożenie i zło „czai się wszędzie”.
Nie mniej ważną niż wychowanie „patriotyczne” i strzeleckie, jest moim zdaniem, edukacja związana z właściwym rozumieniem i przestrzeganiem prawa humanitarnego, ochrony praw człowieka.

Warto zastanowić się nad wprowadzeniem do szkół podstawowych (nauka o prawach człowieka) i szkół średnich (nauka prawa humanitarnego) zajęć, które przybliżą idee ochrony praw człowieka. W programach szkół są przedmioty, których programy zawierają takie treści, ale uważam, że w wielu przypadkach – i ilość godzin zajęć i ich „jakość” pozostawia wiele „do życzenia”.

Uczymy strzelać (zabijać), szkolimy ludzi, którzy będą walczyć w różnych formacjach – jako regularne siły zbrojne, obcy ochotnicy czy jako najemnicy. Przekażmy więc im też duży zasób wiedzy o ich prawach, prawach jeńców, prawach ofiar działań wojennych. Nauczmy ich jak mają i muszą postępować z osobami cywilnymi – ofiarami bestialskich działań wojennych.

Przecież konwencje genewskie dokładnie formułują prawa i obowiązki uczestników i ofiar działań wojennych, określają minimalne standardy humanitarne w działaniach zbrojnych. Każda wojna kiedyś się skończy i agresorzy będą osądzeni, ale sądzeni mogą być i pokonani. Czy osoba cywilna podająca truciznę najeźdźcy będzie cały czas bohaterem? czy z bohatera stanie się „mordercą”; Czy status osoby cywilnej, która weźmie udział w działaniach zbrojnych jest taki sam jak wojsk regularnych? Co wolno kombatantom i jakie prawa mają jeńcy? Na czym polega zasada humanitarności i zasada proporcjonalności? Jakie obowiązki ma mocarstwo okupacyjne?

To nie są tylko teoretyczne pytania – zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniom, można więc spodziewać się, że w „młynach sprawiedliwości” – za jakiś czas- znajdą się sprawy dzisiejszych bohaterów.
Nie uważam, że znajomość i stosowanie prawa humanitarnego może zmienić losy świata, bowiem na „głupotę nie ma rady” a historia ludzkości to historia wojen, ale chcę aby wszyscy zdawali sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów i zachowań.

Mam nadzieje, że po zakończeniu szkolenia z używania broni i po zapoznaniu się m.in. z regułami i zasadami prawa humanitarnego, wielu z nich zastanowi się nad wyrządzaniem dodatkowych krzywd ofiarom wojny, ofiarom konfliktów zbrojnych.
Chciałbym aby prawo humanitarne (chociaż w małym stopniu) cywilizowało okrucieństwo skutków wojny aby prawo humanitarne ułatwiało przeżycie ofiarom barbarzyńskich „wymysłów” (bo nie „pomysłów) tych, którym się wydaje, że mogą życiem ludzkim dowolnie dysponować.

Niech znajomość zasad praw człowieka, prawa humanitarnego nie będzie mniej ważna w rozwoju człowieczeństwa niż „dobre oko” strzelca czy czas składania i rozkładania broni.
Jestem przekonany, że podkreślanie i propagowanie idei humanitarnych nie będzie miało złego wpływu na kształtowanie postaw uczestników działań zbrojnych czy zachowań ludzi „gotujących się do wojny”. Można więc jeszcze raz przeprowadzić kolejny edukacyjny eksperyment i wprowadzić do programów nauczania szkół średnich (oczywiście kosztem różnych HiT-ów czy innych kitów) i programów szkół wyższych obowiązkowe nauczanie prawa humanitarnego (i to w ilości godzin zdecydowanie większej niż nauka strzelania).